Skoro już wiemy, że posiadanie ciastka zależy nie tyle od wybranej diety, a od naszego sposobu na życie, czas doprecyzować tę naszą „dietę życia”.
Dbanie o linię, jest pożądane zarówno ze względów estetycznych, jak zdrowotnych. Nie rzadko jednak się zdarza, że nasza elegancka dbałość w tym zakresie zderza się z opinią innych, takich, którzy tej elegancji jeszcze nie zdążyli w sobie wykształcić… Co robić, jak dozować swoją „jedzeniową elegancję”, już wiemy. Wiedza, to jednak nie wszystko. Teraz, trzeba się nauczyć, jak obronić taki skarb. Naukowcy podpowiedzieliby: „ kluczową rolę w każdym problemie spełnia asertywność”. I tutaj, znów by się nie pomylili!
Asertywna dieta
Błędem jest rozumowanie, że asertywność polega na samym mówieniu „nie”, bez względu na to, co mają do powiedzenia inni. Asertywność to sztuka. Tak samo, jak „zjeść ciastko i dalej je mieć”. Mówiąc wprost, dbamy o to, aby nasz rozmówca czuł się komfortowo i elegancko wówczas, kiedy my, w pełni komfortowo i elegancko potrafimy posłużyć się tym krótko brzmiącym i niewinnym słówkiem „nie”.
Kilka refleksji znad pustego talerza
Poruszanie dietetycznych tematów (ilość kalorii, szkodliwy cholesterol, itp.) w gronie osób, które właśnie zasiadły z apetytem do posiłku, to morderstwo w biały dzień. Nikt nie będzie też zawracał sobie głowy teorią, że od stołu należy odejść "z lekkim poczuciem niedosytu". To wiesz Ty. Więc, daruj sobie. Jeżeli oburzenie nie pozwala ci zamknąć ust, zaknebluj się sałatą. To elegancki i skuteczny sposób, w dodatku świetny dla figury. Pamiętaj, że każdy prowadzi odrębny styl życia. Jeżeli nie chcesz, aby ktoś zaglądał do twojego talerza, nie zaglądaj do cudzych.
Nie tłumacz się ze swojego stylu życia. Pytania typu „dlaczego nic nie jesz?”, „ czemu tak wolno jesz?”, „nie smakuje ci?” są irytujące, zgadza się. I mało eleganckie ze strony osoby, która takie pytanie zadała. Miej na uwadze jednak, że każdy dojrzewa do swojej elegancji w swoim własnym tempie. Niektórzy, nie dojrzewają nigdy. Może wystarczyłoby powiedzieć „jest takie smaczne, że chciałabym to mieć jak najdłużej” albo „delektowanie się tym jedzeniem jest tak samo przyjemne, jak przebywanie w tym towarzystwie. Nie widzę potrzeby zmierzania do końca, o czym to rozmawialiśmy?”. To mocne słowa, ale nieprzesadne i miłe dla ucha. I dają do myślenia.
Pamiętaj, że elegancją jest nie tylko jedzenie w umiejętny sposób. Nadmierna i przesadna demonstracja swoich upodobań względem stołu, nie ma nic wspólnego z taktem. Szacunek do współtowarzyszy jest tak samo ważny, jak do tego co jesz. Przykładowo, nakładając na talerz porcję - jak "dla wróbelka", fundujesz zarówno sobie, jak i innym dyskomfort psychiczny.
Nie domagaj się potraw, których nie ma na stole.
Nie argumentuj i nie oburzaj się w sytuacji, kiedy ktoś częstuje cię czymś, co nie istnieje dla ciebie jako rzecz jadalna. Ludzie są z natury dobrzy. Dlatego proponują nam rzeczy, które sami najbardziej lubią. Zamiast obruszać się na widok ociekającego tłuszczem kawałka steku, wykrzykując przy tym „Boże, jakie to tłuste, chcesz mnie zabić?”, lepiej jest powiedzieć „z wielką chęcią, ale za chwileczkę, bo w tej chwili już nic nie zmieszczę”. Nie obawiaj się konsekwencji swojej wypowiedzi. Z pewnością, znajdą się przy stole tacy, którzy zawsze znajdą miejsce w swoim żołądku na ten „przysmaczek”.
Pamiętaj, że twoja życiowa dieta to przecież element twojej osobowości. Zawsze, należy ci się prawo do uprzejmej stanowczości w kwestii odmowy. Nie rzadko zdarzają się sytuacje, kiedy ktoś usilnie próbuje zdominować czyjeś rozumienie diety, narzucając słownie oraz praktycznie (czyli dosłownie) swój wybór. Zawsze masz prawo do swobodnej wypowiedzi, zgodnej z twoimi przekonaniami.
Nigdy nie zapominaj o swojej asertywności. Twoja dieta opiera się przecież na założeniach „wilk syty i owca cała”. Zatem, im bardziej ty będziesz syty/a, tym bardziej dobitnie docenisz zalety swojej uprzejmej stanowczości. A inni, będą mogli ci tylko pozazdrościć.
„Wilk Syty i Owca Cała”
Jak pisałam w poprzednim artykule, do tej „diety” należy podejść zupełnie spokojnie, z racji tego
że jest to sposób na życie. Bez wyrzeczeń, bez zbędnych frustracji i przede wszystkim bez pośpiechu. Na początek, odrzuć wszystkie dostępne źródła, które aż kipią od nadmiaru treści związanych z odchudzaniem, ćwiczeniami i adresami cudotwórczych ośrodków odnowy ciała i ducha. Twoja odnowa zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Po prostu się skoncentruj. To niesamowita odpowiedzialność i każdy podejmuje ją wyłącznie za siebie.
A wystarczy naprawdę niewiele.
A wystarczy naprawdę niewiele.
Po 1. Przede wszystkim, nie walcz z jedzeniem.
Możesz pozwolić sobie na wszystko, pod warunkiem, że zachowasz umiar. Trudne? Owszem. Ale o wiele trudniejsze jest zniesienie myśli, że nie potrafimy kontrolować własnych zachowań i ulegamy pokusom, ponieważ nie umiemy słuchać sygnałów, jakie wysyła nam własne ciało. To na tyle smutne, że zostaje tylko zaszyć się pod kołdrą z kubełkiem lodów i przełączając kanały w telewizji - na zmianę pocieszać się widokiem grubasów lub popłakiwać, na widok modelek w twardym rygorystycznym rozmiarze xs. Sama zdecyduj.
Po 2. Jedz po 18 00!
Rygorystyczny zakaz niejedzenia po 18 00, znajduje uzasadnienie tylko w sytuacjach, kiedy w ciągu całego dnia zdążyłaś pochłonąć już ilość kalorii adekwatną do swojej aktywności. Ponieważ jesteś mądrą i świadomą kobietą, z pewnością potrafisz tak rozłożyć ilość spożywanych pokarmów w ciągu całego dnia, że mały wieczorny spadek energii możesz przyjąć absolutnie spokojnie i bez nerwów. Jeżeli czeka cię praca do późnych godzin wieczornych, lekki posiłek jest jak najbardziej na miejscu. Twój organizm dostaje sygnał, że na odpoczynek będzie musiał jeszcze poczekać, dlatego jeszcze nieprędko wyłączy mechanizm odpowiedzialny za przetwarzanie energii niezbędnej do działania.
Niezwykle istotne jest natomiast to, co spożywasz o tej porze. Jeżeli zależy ci na efektywnym działaniu, ważne, żeby posiłek był lekki i służył jedynie wyłączeniu opcji „muszę coś zjeść, bo nie będę w stanie się skupić”. Jest to więc kwestia spokoju psychicznego, aniżeli prawdziwego głodu. Aby twój organizm był rzeczywiście skoncentrowany na pracy, dobrym rozwiązaniem będzie mała porcja białego sera, jogurt naturalny, kilka migdałów albo po prostu pyszna kawa latee z cynamonem. Pamiętaj, że wszelkie produkty słodkie, mające na celu pobudzić do działania, w rzeczywistości, o tej porze dnia przyczynią się do wprowadzenia cię w stan błogiej dekoncentracji i szybciej położą cię spać, aby móc spokojnie odłożyć się w biodrach.
Po 3. Podjadaj!
Podjadanie, to oczywiście bardzo zły nawyk i to właśnie on jest w dużej mierze odpowiedzialny za stale przybywające kilogramy. Nie chodzi tu jednak o to, abyś podjadała między posiłkami głównymi! Odsyłam tutaj do punktu 1. Każdy swój główny posiłek w ciągu dnia, potraktuj właśnie jako „podjadanie”. Podjadaj w porze śniadania, lunchu, obiadu i kolacji. Metoda małych posiłków to podstawa. Kotlet schabowy z ziemniakami, porcja frytek z majonezem albo kebab pochłonięty w drodze do pracy, to naprawdę już nie modne. Takie zapychacze lepiej zastąpić pożywnym jogurtem, porcją kurczaka, sałatką z tuńczykiem, a nawet smakowitym deserem w postaci lodów z owocami. Takie małe posiłki są sycące i smaczne, nie rozleniwiają i nie rozłożą cię na łopatki pod wpływem zmian w całym biorytmie dnia. Pamiętaj, że nie żyjesz po to, aby jeść, ale jesz po to aby żyć.
Po 4. Doceń objęcia Morfeusza.
Twój partner, oczywiście ma prawo być zazdrosny. Ale nie ma nic cenniejszego, jak jego aprobata na twój widok, kiedy jesteś wyspana, wypoczęta i szczęśliwa. Tak, to właśnie zaleta wysypiania się. Sen, w magiczny sposób regeneruje siły i wzmacnia odporność na pokusy dnia. To wszystko, dobudowuje cegiełki w tworzeniu silnej motywacji. Kiedy jesteś wyspana, żaden stres nie wyprowadzi cię łatwo z równowagi. Żadne ciastko nie będzie musiało cię pocieszać w chwilach słabości. Uwaga! Jedyną słabością, jakiej nie będziesz mogła się w stanie oprzeć, będzie twój partner...
Po 5. Zapomnij o siłowni.
"Utarło się", że jedynym sposobem na zachowanie szczupłej sylwetki jest czynne, aktywne uprawianie sportu. Owszem, bez ruchu ani rusz. Nie musisz jednak wylewać siódmych potów na siłowni, czy też katować się piętnastokilometrowym sprintem. Jeżeli jesteś przyzwyczajona do takiego codziennego wysiłku fizycznego, to super. Radykalna zmiana stylu życia raczej cię nie dotyczy. Jeżeli jednak jesteś zwolenniczką życia na wolnych obrotach, nie próbuj na siłę przeobrażać się w mistrzynię olimpijskich medali, czyniąc z siebie jednocześnie męczennicę własnego ciała. Jeżeli opanowałaś już sztukę spokojnego sięgania po jedzenie, nie pozostaje nic innego, jak spokojnie wybrać się na długi spacer, docenić możliwości przerzutek w rowerze, a zamiast sprawdzać czy winda jeszcze działa, może warto sprawdzić czy na każdym piętrze jest tyle samo schodów co wczoraj?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz